piątek, 5 lipca 2013

180. Pink Floyd - The Wall



Rozmach, widowiskowość, sława i pieniądze, kult i klasyka, koncept i opera, teatr i efekty specjalne. Dużo zalet ale w sumie nie za to Flojdów pokochałem. Przede wszystkim brakuje mi Wrighta, za to jest zdecydowany przesyt gadającego Watersa (co jest w sumie słabym argumentem, bo przepadam za gadającym Watersem na następnej płycie). Tak czy srak rzadko do Ściany wracam, a jak już to zazwyczaj jakiś koncert albo ten niespecjalnie udany film Parkera (chociaż tam z kolei jest bolesny brak najlepszego kawałka z płyty). Niemniej dzieło jest to wielkie, oczywiście.



wtorek, 2 lipca 2013

183. King Crimson – The ConstruKction of Light


Coś industrialowego i mechanicznego jest w tej muzyce (pewnie ta płaska produkcja), co sprawia, że najlepiej się sprawdza w trasie/metrze/tramwaju/kerfurze/przejściu podziemnym gdzie zgaslo światło i idą na ciebie trzy dresy. Ze wszystkich albumów KC chyba najbardziej ciężkostrawna, Neurosis pisało bardziej melodyjne kawałki, niż to co tu się dzieje momentami. Natomiast końcówka to mistrzostwo świata i ciary jak Starless przy świecach na Teidzie.



poniedziałek, 1 lipca 2013

184. Deep Purple - Deep Purple in Rock



Klasyk przez duże kla. Tak nisko, bo jest parę Purpli, które jednak lubię jeszcze bardziej. Ale generalnie ta płyta jest jak rozpędzony pociąg (który przy Child in Time się parę razy wykoleja, ale i tak jedzie dalej). Chyba najcięższa w ich dyskografii - nic dziwnego, że się mówi, jakoby Purpele w tym roku (na spółkę z Black Sabbath) stworzyli metal.