Absolutna definicja hipsterstwa.
piątek, 31 maja 2013
czwartek, 30 maja 2013
216. Nick Cave and the Bad Seeds - The Firstborn is Dead
No to teraz ta płyta z Tupelo i z Knockin' On Joe. I od razu mi się pić zachciało.
Znaczy nie żeby coś, ja zupełnie na trzeźwo stwierdziłem, że ta płyta musi być właśnie na 216 miejscu. Tak.
środa, 29 maja 2013
217. The Beatles - Let It Be
Czołówka moich ulubionych Bitelsów (chociaż ostatnio odkryłem na nowo Magical Mystery Tour, więc może będę musiał coś ważnego w pośpiechu wywalać, żeby ją wepchnąć). Niby ameryki na tej płycie nie odkrywają, ale oni większość czasu nie odkrywali, więc w sumie co to za nowina. Za to pisali zajebiste melodie.
wtorek, 28 maja 2013
218. Electric Wizard - Dopethrone
Black Sabbath, które przeniosło się w czasie, a następnie przybyło do nas z przyszłości. DOKŁADNIE TAK.
poniedziałek, 27 maja 2013
219. Cocteau Twins - Treausre
Nieziemski głos ma ta kobita. Gdyby nie to, że jestem zajęty ustawianiem ołtarzyków dla Lisy Gerrard, to bym się do niej modlił. W sumie nie wiem dlaczego tak nisko wypadło.
niedziela, 26 maja 2013
220. Metallica - Ride the Lightning
Kiedyś nie wiedziałem, jak można słuchać takiego Sad But True. Sad, but true. Jakby nie patrzeć to jest najlepsza Metallica ever, żadne tam Master of Srapets. To, co na debiucie brzmiało szczeniacko teraz nagle stało się poważną sprawą: przyzywanie Ktulu i w ogóle metalomuzykaklasyczna, a na dokładkę jak popadają w ballady to też jest wybornie i niebanalnie. A, i nie nudzi nic a nic, nie to co ...And Justice For All np.
sobota, 25 maja 2013
piątek, 24 maja 2013
222. Led Zeppelin - IV
Klasyka klasyczna, przehajpiona w opór co prawda, ale i tak. O ile oczywiście bardzo lubię, cenię i w ogóle Stairway to Heaven, to jednak monstrualna popularność tego kawałka zawsze mnie zadziwiała. Od cholery nie tylko lepszych ale i bardziej chwytliwych kawałków przecież oni nagrali. Może to po prostu taki złoty środek.
czwartek, 23 maja 2013
223. Durutti Column - Sex and Death
Brzmi jak zmiksowanie LC z jakimś njuejdżem chwilami. Na rateyourmusic najwyraźniej całkiem zapomniana, a ja się swego czasu zauroczyłem i ani trochę mi to zauroczenie nie mija.
środa, 22 maja 2013
224. Kate Bush - Hounds of Love
Miałem tę płytę dać dawno temu, ale co ją włączyłem to się okazywała za dobra. Kaśka to jednak jest.
wtorek, 21 maja 2013
225. Melody Gardot - The Absence
Kobieta ma na imię Melody i miała wypadek, przez który nauczyła się grać i zaczęła robić muzykę. Trudno o lepszą historię jeśli chce się płyty sprzedawać. A przy okazji to fajna muzyka. Słucham, odkąd Marta mnie zaciągnęła na koncert. Ona lubi takie muzyki dla dorosłych ludzi.
Ale okładkę to nie wiem kto jej robił.
poniedziałek, 20 maja 2013
226. Matching Mole - Matching Mole
Jak solowy Wyatt tylko jeszcze w wersji soft, trochę więcej jazz-rocka, trochę mniej psychodelicznych odpałów, ten sam zajebisty klimat w stylu Moonchild Crimsonów.
niedziela, 19 maja 2013
227. Neu! - Neu!
Wyszło na to, że najbardziej lubię ich debiut. Może i tak, najbardziej transowy i najwięcej pojebanych odgłosów chyba.
sobota, 18 maja 2013
piątek, 17 maja 2013
229. Pink Floyd - Division Bell
Fajne wspomnienie tłustych lat świetności, fajne nawiązania do stylu z Dark Side of the Moon, fajna próba optymistycznej odsłony Pink Floyd - generalnie fajnie. Jak na płytę bez tego dziada to i tak dużo, chociaż z drugiej strony Gilmour sztab ludzi zatrudnił, żeby wiochy nie było, więc w sumie niedziwota, że się to broni.
A najlepszy kawałek to i tak ten z Wrightem na wokalu, mihihi.
czwartek, 16 maja 2013
230. Queen - Jazz
Kiedyś dawno dawno temu to była moja ulubiona ichnia płyta, chyba. WIELE SIĘ POZMIENIAŁO od tamtych czasów, ale wśród tych późniejszych płyt to nadal uważam za najlepszą. Ostatnia stricte rockowa w sumie. Dobrze, że nazwali ją Jazz.
środa, 15 maja 2013
231. Nick Cave and The Bad Seeds - Henry's Dream
Z płytami Nicka będzie ten problem, że łatwiej byłoby mi uszeregować jego piosenki niż albumy, bo nie bardzo ogarniam gdzie co jest. Pewnie dlatego, że prawie zawsze słucham go po pijaku. Całkiem jak z Kaczmarskim.
wtorek, 14 maja 2013
232. Joy Division - Closer
Tak nisko, bo jakkolwiek uwielbiam trzy ostatnie kawałki, to do reszty nigdy się nie przekonałem a postpunkowe buczenie z reguły mnie nudzi.
233. Alcest - Écailles de lune
Kontynuacja stylu z wybornej płyty z 2007 r. ale też trochę powrót do korzeni, bo niespodziewanie szatańskie growle się pojawiają wśród tych natchnionych zaśpiewów, co jest fajnym smaczkiem.
234. Aphex Twin - Selected Ambient Works 85-92
Słabo się rozeznaję w elektronikach, ale czasem bardzo lubię. Nawet często czasem. Muzyka do odświeżania mózgu. Na kaca dobre.
sobota, 11 maja 2013
piątek, 10 maja 2013
czwartek, 9 maja 2013
237. System Of A Down - Steal This Album!
Czas na System, panie. Sporo odrzutów z poprzednich płyt, co słychać, ale także dużo dobrego, z Mr Jack na czele.
środa, 8 maja 2013
238. Robert Plant and Alison Krauss - Raising Sand
Stary Plant to całkiem inny koleś niż ten szalony krzykacz z Led Zeppelin, co bynajmniej nie znaczy, że gorszy. Już się tak nie wydrze jak kiedyś, wiadomo, ale ile można się drzeć. Plus Alison Krauss, o której przed tą płytą nawet nie słyszałem, a niespodziewanie chyba najbardziej lubię kawałki z nią na wokalu.
poniedziałek, 6 maja 2013
240. Nina Simone - Nina Simone Sings the Blues
Moja ulubiona czarnoskóra śpiewaczka odkąd usłyszałem jej wersję Wild is the Wind. Wokal nie do podrobienia. Jeszcze tu wróci nieraz.
niedziela, 5 maja 2013
241. Queen - Queen
Debiuty prawie zawsze są fajne, bo zespół jeszcze młody, pełen entuzjazmu i nie wie do końca za co się brać, więc bierze się za wszystko naraz. Co prawda w przypadku Queen było tak chyba przez całą karierę, ale im dalej tym był to bardziej zamierzony eklektyzm niż ściąganie od innych. Tutaj jest dużo Led Zeppelin i Black Sabbath, przyprawionych dla niepoznaki charakterystycznymi chórkami, a na koniec zupełnie od czapy pieśń o Jezusie, która przy okazji jest jednym z najlepszych kawałków na płycie.
sobota, 4 maja 2013
piątek, 3 maja 2013
243. Janis Joplin - Pearl
Janis była jak Robert Plant, tylko bardziej męska.
Właściwie wychodzi na to, że bardziej lubię jej debiut, ale tu za to jest jej najlepszy kawałek ever.
czwartek, 2 maja 2013
244. Porcupine Tree - Stupid Dream
Mam sentyment do tej płyty, bo od niej zaczynałem poznawanie Porcupine Tree swego czasu. Zaczyna się zajebiście, potem ni stąd ni zowąd wpada Piano Lessons, które jest tak wesoło i płytko popowe, że rockowcy w tym momencie popadają w oburzenie, co oczywiście tylko dodaje mu uroku i zalet. Dalej się wszystko rozleniwia, rozwleka i chwilami wpada w jakiś niewyraźny myslowicyzm, ale zawsze w granicach dobrego smaku na szczęście, a Tinto Brass pod koniec zamiata wszystko i ratuje dzień. Tool mógłby kiedyś skowerować ten kawałek. Właściwie Tool to mógłby kiedyś zrobić cokolwiek, bo mam wrażenie, że umarli.
środa, 1 maja 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)