Stary Plant to całkiem inny koleś niż ten szalony krzykacz z Led Zeppelin, co bynajmniej nie znaczy, że gorszy. Już się tak nie wydrze jak kiedyś, wiadomo, ale ile można się drzeć. Plus Alison Krauss, o której przed tą płytą nawet nie słyszałem, a niespodziewanie chyba najbardziej lubię kawałki z nią na wokalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz