piątek, 17 maja 2013

229. Pink Floyd - Division Bell



Fajne wspomnienie tłustych lat świetności, fajne nawiązania do stylu z Dark Side of the Moon, fajna próba optymistycznej odsłony Pink Floyd - generalnie fajnie. Jak na płytę bez tego dziada to i tak dużo, chociaż z drugiej strony Gilmour sztab ludzi zatrudnił, żeby wiochy nie było, więc w sumie niedziwota, że się to broni.

A najlepszy kawałek to i tak ten z Wrightem na wokalu, mihihi.



2 komentarze: