środa, 30 stycznia 2013

336. Jean Michel Jarre - Equinoxe



To jest zabawna sprawa: muzyka, która kiedyś ociekała świeżością, żeby nie powiedzieć - pochodziła z przyszłości, dzisiaj brzmi... dokładnie tak, jak muzyka, która kiedyś robiła te wszystkie rzeczy. Coś jak plastikowe ejtisy, albo wyobrażenie XXI wieku w filmach z lat 70-ych. W sumie to nawet wtedy nie było tak bardzo oryginalne, bo przecież JMJ wcześniej wydał Oxygene, który jak wiadomo jest identyczny.

Wcale nieprawda, to co napisałem - bardzo dobrze się tego słucha dzisiaj, w przyszłości. Co prawda od czasu do czasu przypomina mi się ytron z keyboardem, ale to pewnie dlatego, że zbyt dużo słyszałem ytrona z keyboardem. No i co by nie było, to jest blogasek w dużej mierze nostalgiczny, a niewiele jest równie nostalgicznych rzeczy jak czołówka z Kwanta. Ach te zabawne czasy, kiedy o prawie autorskim dopiero powoli zaczynano się dowiadywać.



2 komentarze:

  1. Może i identyczne, ale w tym przypadku to nie jest wada. Są przecież wykonawcy wydający płyty identycznie denne i są wykonawcy wydający po płytach genialnych gnioty. To ja już wolę Oxygene-Equinoxe-Magnetic Fields (RV też, ale ono nie jest identyczne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dla Krytyków pewnie jest to wada, ale who cares

      Usuń