piątek, 4 stycznia 2013

362. Franz Ferdinand - Franz Ferdinand



Pamiętam jak sobie kiedyś pomykałem tramwajem z moim tanim walkmano-radiem (czy co to było) niczym prawdziwy gangsta i dzień w dzień puszczali single z debiutu tych gości. Ach, dziwne to czasy były, kiedy się jeszcze radia słuchało (to chyba Radio 94 było wtedy na fali). Szczególnie do The Dark of The Matinee mam sentyment w związku z tym. Dosyć nierówna ta płyta, zwłaszcza jak na "rockową rewolucję", ale parę wesołych rzeczy się znajdzie (jak choćby Take Me On, Auf Achse czy 40 ft). Najfajniejsza była ta ich taneczność, która nakręcała praktycznie każdy kawałek. Gdyby nie to, że nie umiałem (i nadal nie umiem) tańczyć, to bym się wtedy chętnie, za przeproszeniem, puszczał w tany.

A w sumie nawet nie mam pojęcia co się z nimi dalej działo, bo radia przestałem słuchać, a w moich internetach wszyscy mają ich w dupie.






1 komentarz:

  1. Odgrzałem sobie ostatnio tę płytę, przyjemnie się tego słucha!

    OdpowiedzUsuń