sobota, 26 stycznia 2013

340. Slipknot - Iowa




W dużych ilościach naraz nie mam siły tego słuchać, ale czasem przychodzą takie chwile w życiu żółwia, że musi komuś dać w mordę, jak to narysował kiedyś klasyk*). I w takich chwilach Slipknot jest nieoceniony. Dorosły gniew? Szczeniacki bunt? Zapomnijcie. Sama czysta, okrutnie bezsensowna, bezmiernie głupia, niepohamowana agresja. I trzech perkusistów naraz, chociaż żaden nie umie szczególnie w te bębny walić. Ale kogo interesuje czy fachowo rozpierdala ścianę, kiedy jest wkurwiony i musi się wyżyć.

Są też słabe momenty na tej płycie - to wtedy, kiedy wracają do swojego wcześniejszego (zdaje się) stylu i próbują coś podśpiewywać. Wtedy jest zupełnie żenująco i Linkin Park. Ale to są dosłownie chwile pomiędzy jednym People=Shit a drugim wściekłym Tyranozaurem na pustyni, więc naprawdę można wybaczyć.

*) który obecnie gryzmoli i występuje w TVNie, celebryta jeden.




Na deser special bonus, bo nie będzie więcej tego pana, a jest rozkoszny w tym co robi:



1 komentarz:

  1. Tak popatrzyłem na archiwum bloga... robi się coraz dziwniej :) Ale to dobrze. Dzięki temu jest coraz ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń