poniedziałek, 21 stycznia 2013

345. Michael Rother - Flammende Herzen



Kolejny soundtrack, kolejny film którego nie widziałem i właściwie długo nie wiedziałem, że istnieje. Założę się, że muzyka do niego nie pasuje. Po pierwsze jest niemiecki, a muzyka jest ładna. Po drugie jak poznam jakiś soundtrack bez filmu to zwykle w głowie tworzy mi się alternatywny teledysk tudzież trailer i potem zawsze się zawodzę, jak okazuje się, że najlepszy moment utworu to zupełnie nieistotna scena w filmie.

Nie ogarnąłem nigdy Kraftwerka, chyba przez ten język, natomiast jak chwyciło mnie NEU! to nie puszcza do dziś, a solowy album tego pana jest kontynuacją tego grania, tylko nieco bardziej melodyjnie. Trochę jakby Pink Floyd po niemiecku - mniej progrockowo, bardziej elektronicznie. I klimat, czyli słowo klucz, można napisać 'klimat' i w sumie mamy uzasadnienie czemu coś jest dobre, albo nie. Klimat, który ni cholery nie pasuje do tej walniętej okładki, no ale co zrobić.

Melodie są proste, każdy kawałek jest oparty właściwie na jednym motywie, ale wciąga, wbija się w łeb i hipnotyzuje. A jednocześnie doskonale się nadaje do muzyki w tle. Takie rzeczy powinno się puszczać w miejscach publicznych, a nie to wszystko, co w telewizji jest. Niech ludzie odpoczywają przy dźwiękach, a nie się wkurwiają. Niech subtelny Niemiec im przygrywa na swej automatycznej perkusji.


2 komentarze:

  1. To "Hertzen" to jakiś kod jest, czy "t" ci się przypadkiem wkradło?

    OdpowiedzUsuń