sobota, 19 stycznia 2013

347. Genesis - We Can't Dance



Jestem Genesisowym ignorantem, przyznaję się bez bicia. Okres z Gabrielem mnie nudzi niemiłosiernie, ziewam strasznie na wszystkich tych kolacjach i innych dostojnych foxtrotach. Sam nie wiem czemu, naprawdę się starałem do tego przekonać. Z płyt, które znam ta to jedyna, którą lubię - pewnie dlatego, że nie jest ambitna ani nic. Znaczy w sumie są tu utwory i po 10 minut, więc znam ludzi, którzy by usłyszeli tu prog. I pewnie by mieli rację. Ale tak ogólnie to miły radiowy poprock z masą chwytliwych piosenek i wesołym Collinsem na wokalu. Pop z KLASĄ, jak to się zwykło podkreślać. W odróżnieniu od popu bez klasy.

Za kawałkiem tytułowym to wręcz przepadam, głównie ze względu na wokal właśnie. A może dlatego, że tytuł do mnie trafia, nie wiem.



2 komentarze:

  1. Też uwielbiam ten kawałek, ogólnie lubię Genesis i Phila Collinsa. A wszystko dzięki GTA.

    OdpowiedzUsuń
  2. W tytułowej piosence najlepsza jest choreografia teledysku.

    OdpowiedzUsuń