Czyli odpowiedź na pytanie, co robił Paul D'Amour, gdy odszedł z Toola. Założył nowy zespół i przerzucił się na psychodeliczny pop. No jest to jakiś pomysł na życie. Ciekawa w sumie płyta, bo bardzo eklektyczna i mało znana, a niektóre kawałki przypominają rzeczy, które Muse czy Blur nagrali dopiero parę lat później, jak choćby prawie że wyjęte z "Trzynastki": Mindray czy The Hotel of Family Affair, które Bellamy mógłby spokojnie wrzucić na swój debiut. Brakuje trochę bardziej chwytliwych melodii, ale potencjał był zajebisty i szkoda, że na jednym wydawnictwie się skończyło.
niedziela, 24 lutego 2013
311. Lusk - Free Mars
Czyli odpowiedź na pytanie, co robił Paul D'Amour, gdy odszedł z Toola. Założył nowy zespół i przerzucił się na psychodeliczny pop. No jest to jakiś pomysł na życie. Ciekawa w sumie płyta, bo bardzo eklektyczna i mało znana, a niektóre kawałki przypominają rzeczy, które Muse czy Blur nagrali dopiero parę lat później, jak choćby prawie że wyjęte z "Trzynastki": Mindray czy The Hotel of Family Affair, które Bellamy mógłby spokojnie wrzucić na swój debiut. Brakuje trochę bardziej chwytliwych melodii, ale potencjał był zajebisty i szkoda, że na jednym wydawnictwie się skończyło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz