wtorek, 12 lutego 2013

323. Black Sabbath - Paranoid



Z okresu z Ozzym najbardziej lubię tę płytę i to głównie dlatego, że jest tu soundtrack z Iron Mana, a tytułowy wcale mi się nie osłuchał. Bo na czym polega szatańskość i moc War Pigs to za Chiny nie wiem, zawsze mi się to wlekło potwornie. Co innego Planet Caravan - jak dla mnie szalenie niedoceniony, klimatyczny, psychodeliczny kawałek zalatujący trochę Flojdami. Miła odmiana od reszty metalowych skrzeków. Poza tym wiadomo kult, szacun i kamień milowy, piję dziś zdrowie wszystkich kudłaczy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz