Przede wszystkim: niemoge z tego zdjęcia na okładce.
Nie lubię opery i tego całego piania, więc to musi być bardzo popowa, przystępna, melodyjna, łatwa i pozbawiona resztek gustu płyta, skoro mi się tak podoba. Bo chyba nawet nie chodzi o Freda, który w sumie, mimo swych możliwości, niknie w piskach swojej towarzyszki. Zwyczajnie utwory do mnie trafiają, właściwie brzmią jak Queen bez gitary Briana - jest mnóstwo kompletnie bezinteresownego patosu, chórków i gospel na dokładkę. A końcowy miszmasz sprawia wrażenie domkniętej całości.
I tak lepsza ta okładka niż okładki alternatywne:
OdpowiedzUsuńlink
link
link
Aha, zdejmij captchę lub czyjaktosięzwie.