poniedziałek, 11 marca 2013

296. Lula Côrtes and Zé Ramalho - Paêbirú



Jestem hipsterem umiarkowanym, więc brazylijski psychodeliczny folk to chyba jedna z największych skrajności, jakie się pojawią na tym blogu - niemniej jest, i jest mocny. Z salsą czy inną czaczą nie ma to nic wspólnego, na szczęście* - kawałki są całkiem odjechane, jazzowe i egzotyczne. Jedne robią zajebisty prehistoryczny prawie klimat (Não Existe Molhado Igual ao Pranto, cokolwiek to znaczy), inne brzmią zaskakująco nowocześnie jak na tamte czasy i miejsce (Nas Paredes da Pedra Encantada). Całość jest trochę jak impreza zjaranych potomków Inków, czy kto to tam był w rejonach Brazylii, nie wiem. Na pewno nie Inkowie, ale nic.

*) Takie rzeczy to tylko z Shakirą i tylko z obrazem. I w sumie może być bez dźwięku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz