piątek, 28 czerwca 2013

187. Myslovitz - Korova Milky Bar



Rojek nad Dream Theater, to dopiero. To jest ta płyta, którą nasi kochani rodzimi wyjce mieli zawojować zachód. Wyszło jak zwykle, ale sama płyta im się udała. Część kawałków z wydanego wcześniej w Polsce albumu pod tym samym tytułem, część hiciorów z tej płyty co latają na gitarach na okładce, wszystko nagrane od początku w podobnym klimacie i zestawione w zupełnie spójną całość. A Rojek śpiewa po angielsku, co sprawia, że wszystko brzmi jakoś bardziej na serio i jego grafomania nie rzuca się aż tak w uszy. Z wyjątkiem kawałka o strasznym tytule I'd Like to Die of Love, w którym wieszcz przełomu wieków burzy wszelkie bariery językowe - wydaje mi się, że nawet gdyby śpiewał po chińsku, byłoby słychać, że to potworny banał. No i ten bonus na koniec, w którym nawet nie on śpiewa, a jakimś cudem jest jeszcze bardziej pretensjonalnie niż kiedykolwiek w dyskografii. Ale cała reszta na duży plus, z radioheadowym tytułowym utworem na czele.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz